Mundurowi z wydziału prewencji bielskiej komendy jako pierwsi dojechali na miejsce groźnego wycieku gazu w budynku wielorodzinnym w Bielsku-Białej przy ulicy Damrota. W ostatniej chwili ewakuowali 8 mieszkańców i przewietrzyli budynek. Gdyby nie ich sprawna i szybka reakcja, mogło dojść do eksplozji i katastrofy budowlanej. Mundurowi na miejscu ustalili, że przyczyną wycieku była niezakręcona kuchenka.
W poniedziałek około godziny 18 mundurowi z Wydziału Prewencji Komendy Miejskiej Policji w Bielsku-Białej dostali zgłoszenie, że w jednym z budynków wielorodzinnych przy ulicy Damrota ulatnia się gaz. Sierżant sztabowy Dominik Górny, sierżant sztabowy Bartosz Matuszny i posterunkowy Jakub Hansel przyjechali na miejsce jeszcze przed strażą pożarną. Od zgłaszającej dowiedzieli się, że budynek nie jest przyłączony do sieci gazowniczej, a mieszkańcy korzystają z butli z gazem. Kobieta przekazała, że w mieszkaniach może znajdować się kilka osób, których nie zdążyła powiadomić o niebezpieczeństwie. Ponieważ sytuacja była niebezpieczna, a zwłoka mogła zagrażać życiu lokatorów, stróże prawa przystąpili do ich ewakuacji. Kiedy weszli do środka, czuć już było ulatniający się gaz. Mundurowi szybko zlokalizowali mieszkanie, z którego wydobywał się gaz, zamknęli zawory w dwóch odkręconych butlach gazowych i wyprowadzili 82-latka mieszkańca. Policjanci ewakuowali w sumie 8 osób, a następnie przewietrzyli wszystkie pomieszczenia w budynku.
Kiedy na miejsce przybyli strażacy, zmierzyli w pomieszczeniach objętość gazu. Jeszcze po częściowym przewietrzeniu, pomiary wskazały na blisko 0.5% objętości gazu w powietrzu. Strażacy potwierdzili, że ulatniał się on z zabezpieczonej przez policjantów kuchenki gazowej. Zagrożenie zostało zneutralizowane, a pracownicy pogotowia gazowego zezwoli na powrót lokatorów do swoich mieszkań. Na szczęście nikt z mieszkańców kamienicy nie ucierpiał.