Policjanci z bielskiej "czwórki" zatrzymali 29-letniego bielszczanina podejrzewanego o rozbój. Według ustaleń śledczych mężczyzna najpierw pobił swojego 61-letniego znajomego, a następnie bezbronnej ofierze ukradł 1.5 tys. złotych. Po nocy spędzonej w policyjnym areszcie został doprowadzony do prokuratury, gdzie usłyszał zarzut rozboju. Grozi mu 12 lat pozbawienia wolności. Na wniosek śledczych sąd aresztował mężczyznę na 2 miesiące.

Do zdarzenia doszło w czwartek rano przy bielskiej ulicy Wyzwolenia. Do mieszkania 61-latka przyszedł jego 29-letni znajomy. Razem spożywali alkohol. W pewnym momencie, kiedy 29-latek dostrzegł, że jego starszy kolega ma przy sobie plik 100-złotowych banknotów, zażądał, aby mu je oddał. Wobec jego sprzeciwu zaatakował go, bijąc pięściami i butelką po piwie w głowę, tak długo, aż ją na niej roztrzaskał. Kiedy jego ofiara była już bezbronna, zabrał gotówkę i uciekł. Mężczyzna stracił 1500 złotych. Pobity i wycieńczony pozostał sam w mieszkaniu. Policję i pogotowie ratunkowe wezwał dopiero wieczorem, gdy odwiedziła i pomogła mu sąsiadka.

Na miejsce przyjechali mundurowi, którzy pomogli 61-latkowi dostać się na komisariat, gdzie złożył zawiadomienie. Sprawą od razu zajęli się kryminalni z Komisariatu IV Policji w Bielsku-Białej. Policjanci rozpoczęli poszukiwania podejrzanego o napaść i kradzież pieniędzy bielszczanina. Po kilku godzinach namierzyli napastnika i zatrzymali zaskoczonego 29-latka w jego mieszkaniu. Mężczyzna w chwili zatrzymania miał w organizmie ponad 3 promile alkoholu.

29-latek trafił do policyjnego aresztu, a następnie został doprowadzony do prokuratury. Tam usłyszał zarzuty rozboju, za które może trafić za kraty nawet na 12 lat. W sobotę na wniosek śledczych sąd aresztował podejrzanego na 2 miesiące.