W październiku stolicę Podbeskidzia odwiedziła Linda Nemec Foster amerykańska poetka pochodząca z Grand Rapids, które od 22 października 1991 roku jest miastem bliźniaczym Bielska-Białej. Poetka spotkała się m.in. z zastępcą prezydenta miasta Adamem Ruśniakiem.

Linda Nemec Foster urodziła się w Clevland w Ohio.  Jest autorką jedenastu tomów poetyckich, a  wiele z jej wierszy było publikowanych w liczących się czasopismach takich jak  „The Georgia Review” czy „Nimrod”. Korzenie poetki związane są z Polską z okolicami Bielska-Białej i Tarnowa, skąd jej dziadkowie wyemigrowali do USA.

W trakcie wizyty w Polsce nie tylko odbyła podróż sentymentalną, ale także wykładała gościnnie na Akademii Techniczno-Humanistycznej współczesną poezję i literaturę amerykańską. Na pytanie, co najbardziej spodobało jej się w Bielsku-Białej,  Linda Nemec Foster odpowiedziała: - Pełnym zaskoczeniem była dla mnie impreza FotoArtFestival, której inauguracja zbiegła się z moim i mojego męża przyjazdem do Bielska-Białej. Mieliśmy przyjemność wziąć udział w Maratonie Autorskim oraz odwiedzić wystawy fotograficzne zorganizowane w ramach tej imprezy. Byłam pozytywnie zaskoczona rozmachem imprezy, jej skalą, jakością prezentowanych prac jak i tym, że jest to tak międzynarodowa impreza. Brawo dla organizatorów i dla Miasta!

Druga sprawa, która szczególnie zwróciła moją uwagę to przepiękna architektura miasta. Nasz apartament, w którym zamieszkaliśmy na czas pobytu w Bielsku-Białej, zlokalizowany jest przy Rynku i stamtąd wyruszaliśmy na spacery po wąskich, zabytkowych uliczkach. Słowo, które przychodzi mi do głowy, kiedy o tym myślę, to klejnot. Tak! Bielsko-Biała to klejnot architektoniczny.

Trzeci aspekt, a może, tę sprawę powinnam wymienić na pierwszym miejscu, to moje doświadczenie w charakterze wykładowcy podczas zajęć na Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej. Przede wszystkim chciałabym opowiedzieć o studentach tej uczelni, którzy okazali się zdolnymi i błyskotliwymi młodymi ludźmi, chętnie biorącymi czynny udział w moich zajęciach. Studenci zaskoczyli mnie swoją otwartością, bezpośredniością w wyrażaniu swoich odczuć związanych z moją poezją. Dzięki spotkaniu z niektórymi z nich mogłam spojrzeć na moją twórczość ich oczami i z innej, nowej perspektywy. Zaskoczyło mnie także ciepłe i serdeczne przyjęcie przez pracowników wydziału, na którym prowadziłam zajęcia. Czułam się jak jego pełnoprawny członek, czułam się jak w rodzinie.

Mój przyjazd do Bielska-Białej w charakterze wykładowcy to spełnienie marzeń, aby znaleźć się w kraju moich przodków, w pobliżu miejsca, z którego pochodzili i wnieść coś wartościowego do tej społeczności. Dziękuję z głębi serca. Tak, to amerykańskie powiedzenie oddaje w pełni moje uczucia, bo Bielsko-Biała jest teraz w moim sercu i duszy.