Naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Bielsku-Białej, kom. Krzysztof Stankiewicz znalazł się we właściwym miejscu o właściwym czasie. Razem ze specjalistą wydziału asp. Dawidem Kocembą pełnił służbę na bielskich drogach, gdzie kontrolował poziom bezpieczeństwa oraz pracę pozostałych patroli ruchu drogowego. Jadąc bielską ulicą Wyzwolenia, policjanci namierzyli pirata drogowego na motocyklu, który nie zatrzymał się do kontroli. Ucieczka 38-latka zakończyła się w Pszczynie po ponad 20 km pościgu.
W środę wieczorem policjanci na bielskiej ulicy Wyzwolenia zauważyli kierującego motocyklem Yamaha R1, który miał nieprzepisowo zamontowaną tablicę rejestracyjną. Stróże prawa postanowili zatrzymać kierującego ścigaczem do kontroli. Motocyklista nie zamierzał jednak dać się skontrolować. Kiedy zobaczył policyjne sygnały nakazujące zatrzymanie pojazdu, ruszył w szaleńczą ucieczkę w stronę Pszczyny. Stróże prawa powiadomili oficera dyżurnego bielskiej komendy i rozpoczęli pościg. Kierujący Yamahą pędził na złamanie karku, łamiąc po drodze wszelkie możliwe przepisy ruchu drogowego, znacznie przekraczając dozwoloną prędkość i powodując zagrożenie bezpieczeństwa dla pozostałych kierowców. Oficer dyżurny powiadomił o kierunku ucieczki policjantów z komendy w Pszczynie, którzy ustawili blokadę na drodze krajowej DK1. Na skrzyżowaniu drogi krajowej z ulicą Bieruńską bielscy stróże prawa wspólnie z pszczyńskimi mundurowymi zatrzymali pojazd. Żeby nie dopuścić do jego dalszej – tym razem już pieszej ucieczki – policjanci dobiegli do motocykla i obezwładnili kierowcę.
38-letni mieszkaniec Tychów był trzeźwy. Nie posiadał uprawnień do kierowania motocyklem. Za wykroczenia, których dopuścił się podczas niebezpiecznej ucieczki, został ukarany mandatem karnym w wysokości 1000 złotych i ośmioma punktami karnymi. Stracił też dowód rejestracyjny swojego motocykla, który nie spełniał warunków technicznych dla jednośladów i został odholowany na policyjny parking. Zatrzymany 38-latek został doprowadzony do bielskiej komendy, gdzie usłyszał zarzuty niezatrzymania się do kontroli drogowej. Za to przestępstwo grozi mu kara nawet do 5 lat pozbawienia wolności oraz wysoka grzywna. O jego dalszym losie zadecyduje wkrótce bielski sąd.